czwartek, 13 stycznia 2011

Na słotę. Na szarość. Mój chleb.

Nie chce mi się robić nic. Nic a nic :) Sprzątam byle jak. Głowa mi pęka. Taka nijaka pogoda mnie dobija. Dziś znów padał nito śni, ni deszcz. Nawet piec mi się nie chce. Ale chleba swoje zjeść mi się chce. Poszukałam szybkiego (dla lenia) przepisu. I co ważne, piekę go jak wstaję i po lekkim ostygnięciu (a najlepiej całkowitym :)), mam ciepły, pyszny chleb na zakwasie. Nie wiem co jest lepsze, czy to, że łatwy i szybki, czy to, że pyszny ?:)

A na kolacje kanapki z nutellą. Chyba już mi lepiej :)
Na jutro już mam plan co upiec, więc nie jest tak źle :)

4 komentarze:

  1. no, jakbym miała swoja kuchnie, cisze, spokój .. to kto wie co by tam wyrosło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że tylko raz jedyny w swoim życiu upiekłam chleb, wyszedł pyszny, ale samo przygotowanie ciasta to jakaś masakra była, trochę się zraziłam i teraz wpraszam się na taki chlebek do znajomych, którzy mają maszynę do pieczenia;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Magdaleno może spróbuj? Teściowa chyba nie miałaby nic przeciwko temu? Zakwas z chęcią prześlę (to już połowa sukcesu:))

    Majo musiałaś wybrać jakiś złożony przepis :) Akurat ten jest prościutki. Zamieszczę go zaraz. TYlko wymieszać (no trochę zagnieść-można mikserem). Potem sam rośnie w nocy np i rano piezemy. Trudne?:) Dziś nie ma już po nim śladu. Wieczorem nastawiam nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. chleb wygląda rewelacyjnie! domowy najlepszy :)

    pozdrawiam,
    Paula

    OdpowiedzUsuń