poniedziałek, 3 stycznia 2011

Codzienność

Codziennie jeżdżę samochodem. Do przedszkola, do sklepu i czasami o wiele dalej. Lubię być kierowcą :) I tak już kilka ładnych lat. Dziś stałam na światłach obok autobusu, na którego oknie było ogłoszenie, ZAGINĘŁA kobieta. Nie doczytałam dalej, autobus odjechał. Ale przed oczami została mi twarz tej kobiety. Myślałam, jakie to straszne, gdy ktoś zaginie. Bliscy czekają, mają nadzieję. Nie wiadomo co gorsze, czekać na powrót, czy dowiedzieć się o śmierci tej osoby?
Gdybym jeździła autobusem, to mam wrażenie, że bardziej dotykałabym życia innych ludzi. Czy to przez słuchanie mimowolne (a może i podsłuchiwanie) ich rozmów, oglądnie, podglądanie czy patrzenie na nich. W sumie to brakuje mi tego. Czasami bardzo. Ale jakoś tak nie mam czasu, zimno, do przystanku daleko :) Dziecko prosi, żebyśmy pojechały do przedszkola autobusem, bo to tak fajnie:) Więc pewnie się wybierzemy.
Patrzę dziś przez okno, a tam sypie śnieg. Nie  pada, tylko sypie. Pięknie. Było. Zbyt krótko, niestety. Położyłam małą spać i już nie było tego pięknego widowiska. Poczekamy, może jeszcze sypnie :)


2 komentarze:

  1. ja już nie pamiętam jak się jeździ autobusami, pociągami. Pewnie na chwile będzie sobie trzeba przypomnieć, żeby swojej latorośli pokazać co to w ogóle jest.

    ja nie chce już śniegu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie, ja z miłą chęcią sobie przypomnę :)

    OdpowiedzUsuń