piątek, 21 stycznia 2011

Książki, trochę spóźnione :)

Lubię książki. Takich moich teraz czytam mało, ale mam je wszędzie. I oczywiście mój wielki konik: KSIĄŻKI KUCHARSKIE. Piszę wielkimi literami, bo to wielki konik :) Prawie, jak choroba :) Mam ich tak wiele, że nawet nie powinnam się przyznawać :) szczególnie przed mężem :))
Tych dla dzieci książek też jest u nas dużo. Śledzę na bieżąco nowości i jeśli uznam coś godnego uwagi, to kupuję. Ale uwielbiam też stare książki dla dzieci. Z targu staroci co miesiąc przynoszę pełną reklamówkę. Są w niej dziecięce, kucharskie oraz inne ciekawe pozycje jakie wpadną mi w oko :) Następnym razem napiszę o kilku starych książkach dla dzieci. Opowiadania w nich są tak piękne, że moje dziecko wzruszyło się podczas czytania (mojego, oczywiście).
Teraz czytamy Julka i Julkę. Ile prawdy w tych historiach :)
Miesiąc przed Świętami zamówiłam książki o tematyce świątecznej. Niestety doszły dopiero teraz :) Trudno. I właściwie miały zostać schowane do następnej zimy. Ale taką ochotę miałam na niektóre z nich :) Głównie ciekawa byłam Bożego Narodzenia w Bullerbyn oraz Basia i Boże Narodzenie. I nie zawiodłam się. Bardzo ciepłe, mądre i wesołe książeczki. Ilustracje pomagają w słuchaniu, szczególnie tym młodszym słuchaczom :) Myślę, że to dobry wstęp do Świąt za rok, ale też do tego aby zacząć czytać Dzieci z Bullerbyn właśnie teraz.  Już się cieszę na tę lekturę :)

3 komentarze:

  1. Dzieci z Bullerbyn nazywam Biblią mojego dzieciństwa, przeczytałam ją z milion razy, podobnie jak Polyannę (jejku jak ja zazdrościłam tym dzieciom i zawsze będąc na wakacjach na wsi u babci z tatmtejszymi dziećmi urządzaliśmy bullerbynowe zabawy;-). Czytałam tę książkę starszej M. do snu kiedy miała dwa lata, odpływała szybko a ja czytałam dalej bardziej dla siebie:-), niedawno oglądałyśmy film, całkiem fajny, ale brakuje kilku scen.

    OdpowiedzUsuń
  2. tez uwielbialam Dzieci z Bullerbyn :)i czytalam swojej corce, rok temu ona przeczytala ja sama, obejrzalysmy razem film i choc jej sie podobalo to bez fajerwerkow jakich ja sie spodziewalam:( , twierdzi ze jej ulubione to Karolcia i Matylda,
    zazdroszcze takich targow, z pewnoscia mozna tam trafic piekne wydania z pieknymi ilustracjami

    OdpowiedzUsuń
  3. majaizgraja :) to tak jak ja, zazdrościłam takich wspaniałych przyjaźni, jakie opisane są w książce :) ich codziennego, wspólnego życia :) (a Polyanny nie czytałam-jak to możliwe?)

    cacaovo, gdy moja miała niecałe 5 lat, to jeszcze ta lektura ją nie interesowała, ale mam nadzieje, że po tej krótszej wersji świątecznej, już zaczniemy czytać książkę właściwą :)
    ciężko jest przekazać i zaszczepić w dzieciach nasze upodobania czy pasje :) chcemy, aby one polubiły to samo co my, i to szybki natychmiast, najlepiej :)
    a targi są urocze, raz bardzo ciekawe innym razem nie :) pan sprzedawca książek już mnie trochę zna i sam zwraca uwagę na perełki, które przywiózł :) Kiedyś myślał, że ja je sprzedają, bo sporo kupuję :)

    OdpowiedzUsuń