niedziela, 7 listopada 2010

Prawie jak Kopciuszek :)

To właśnie te buty, za duże o 2 numery, są nieodłącznym towarzyszem mojej córeczki. Nawet do spania musi je mieć przy sobie :)
- Będę je przytulać - mówi




 A tutaj układa klocki magnetyczne. Swoją drogą bardzo fajne klocki. Jeszcze po starszej siostrze, która nadal lubi się nimi bawić. Zdjęcia są z początku zabawy, gdy poznawała działanie klocków. Potem były juz przeróżne kształty :)



 Jakoś tak zawsze u nas było, że każde dziecko gdy było właśnie w takim wieku, miało szufladę, a teraz szafkę, do swojej dyspozycji. Były, są w niej różne moje przybory kuchenne, niezbyt często używane i takie, którymi nie zrobi sobie krzywdy (raczej).Ona ma dobrą zabawę (kilka razy dziennie otwiera i wyciąga wszystko, a ja potem to chowam:)), a ja mam ją na oku i ona mnie też :)


Dziewczyny lubią pomagać mi w kuchni, wręcz się ścigają, która pierwsza. Dziś była pizza. Cieszę się, że dziewczyny jedzą coraz bardziej różnorodnie, bo nie ma nic gorszego niż monotonne menu obiadowe.
Czasami gdy zastanawiam się : Co jutro na obiad? i mam pustkę w głowie, sięgam do mojej listy II dań, stworzonej właśnie w tym celu. I jest już na niej ponad 40 pozycji. Oczywiście zapisywałam te, które jedzą  dziewczyny. Bo to głównie o nie chodzi. Czyli nie jest źle :)



Ponieważ Marcelinka jeszcze nie koloruje obrazków, maluje też niewiele, tata wymyślił jej taką książeczkę. Oczywiście można pędzelkiem, u nas paluszkami. Na kartkach książeczki są już kolory ale jakby zgaszone, uaktywniają się pod wpływem wody. Należy poczekać aż wyschnie i obrazek zostaje juz taki kolorowy. Można potem jeszcze np pomalować go kredkami, takimi jak kolory farb na kartkach.





3 komentarze: