Nasze codzienne ranki zaczynają się zawsze bardzo wcześnie. Czasami po 5, przeważnie o 6 rano. W domu nikomu nie przeszkadzamy, ale u babci wszyscy jeszcze (długo) śpią :) Idziemy zatem na spacer. Letnie ranki są cudowne. Jest już ciepło, ale jeszcze nie smaży słońce, cisza wokół. Trochę rosy, więc kalosze oczywiście obowiązkowe. Na pierwsze śniadanko, malinki prosto z krzaczka. Chwilę po nas wstaje i najstarsza siostra (trochę jednak zaspana :)). Potem kilka kałuż. I kurki dziadkowi pomogły dziewczyny wypuścić.
piękne, naturalne zdjęcia, czuje się klimat tego poranka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Staram się, dużo mi jeszcze brakuje :)
OdpowiedzUsuń